0
Twój koszyk

Krótka historia

Dzień dobry.

Od dłuższego czasu chciałem napisać ten post. Jest was tu już tak dużo, dzięki wam mogę tworzyć i dzięki temu utrzymywać moją rodzinę. Udostępniacie moje prace, zamawiacie, komentujecie, polecacie dalej. Jest to coś wspaniałego 🙂 za co serdecznie wszystkim dziękuje.

Praktycznie zawsze pokazuję wam gotowe prace, końcowy efekt. Nigdy jednak nie miałem chyba okazji powiedzieć wam tak dokładniej o sobie. Co z głowy to z serca jak to czasami powtarzam sobie.

W wieku 19 lat wyjechałem z rodzinnej miejscowości do Poznania. Tam znalazłem pierwszą pracę w sklepie zoologicznym i pierwszy wynajęty pokój. Piękne czasy 270 godzin pracy w miesiącu za 900 zł. Ot takie czasy… Potem pracowałem w sklepach z odzieżą sportową, potem w sieci komórkowej. W między czasie poznałem swoją pierwszą żonę, z którą przyjechałem do Kielc.

Kilka pierwszych lat w Świętokrzyskim zajmowałem się nadal pracą w sklepach na różnych stanowiskach, w tym czasie cały czas szukałem tego co mógłbym robić, tej „Pasji” Rysowałem, tworzyłem modele trójwymiarowej, nawet przez chwilę programowałem.

W między czasie pojawił się mój pierwszy syn. Rodzice wiedzą jak bardzo to zmienia życie 😃. Kilka lat później, rozwód i wszystko trzeba było zacząć od nowa. Och ciężko się przyzwyczaić do bycia samemu na nowo 😉, ale nie ma tego złego…jak to się mówi.

Jakiś czas później poznałem moją drugą ( cały czas obecną 😉, oby tak zostało ) żonę. Nadal nie wiedziałem co chcę robić. Wróciłem do grafiki, tworzenia swoich jakiś projektów. Oczywiście nadal pracowałem w handlu, już ponad dekadę.

Jak to w życiu bywa 😉 pojawił się kolejny syn. Chwilę później Pandemia…wtedy zacząłem troszkę rzeźbić w drewnie. Tak dla rozrywki w czasie gdy w pracy mieliśmy przestoje. Wtedy też moja żona zamieściła moją łyżkę tutaj na Fb. No i się zaczęło. Długi czas dodawałem prace dość nieczęsto. Tworzyłem tylko dla siebie. Byłem zaskoczony, że ktoś kupił, łyżkę czy dwie.

Potem zacząłem przyjmować zamówienie. W dzień pracowałem po 12 godzin z dojazdami prawie 14, po nocach rzeźbiłem do 2-3 w nocy aby wysłać zamówienie. To trwało ponad rok. W między czasie zmieniłem pracę, na taką w której pracowałem do 15. Jednak z dwójką dzieci, mieszkaniem, psami itp. Coraz ciężej było wszystko pogodzić.

Nawet nie wiecie, ile razy zanim całkowicie poświęciłem się rzeźbieniu chciałem wszystko rzucić. Nieprzespane noce, bolące dłonie, rozkojarzenie i brak możliwości połączenie tworzenia z pracą na etat.

Wtedy też z żoną musieliśmy się wyprowadzić z mieszkania, które do tej pory mieliśmy, spodziewaliśmy się drugiego syna ( trzeciego już mojego 😃 ) Los i złe decyzje spowodowały(w tym o budowie własnego małego domu ) doprowadziły nas do sytuacji, w której zamieszkaliśmy w lekko wyremontowanym starym budynku, bez bieżącej wody, bez łazienki i ubikacji. Trochę jak Nomadzi.

Turystyczna ubikacja, którą trzeba było co dwa dni opróżniać, wożenie wody w baniakach, co dwa dni. Palenie w kozie z kominkiem, a co najciekawsze, żadnych pokoi. Jedno duże 40 metrowe pomieszczenie, kuchnia, salon, sypialnia w jednym. To są dopiero wyzwania.

Chwilę później okazało się, że mój szef nie za bardzo potrafił zarządzać firmą i firma padła. Wtedy postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę. Będę rzeźbić. Kredyt, brak mieszkania, dwójka synów, trzecie w drodze. A ja postanowiłem że będę…rzeźbiarzem na stałe….Tutaj chwała mojej kochanej żonie, za to, że razem ze mną weszła w tą niepewną przyszłość…Kilka dni później zarejestrowałem działalność jako twórca i rękodzielnik.

Nigdy nie spodziewałem się, jak bardzo taka decyzja może wpłynąć na życie. Nagle okazało się, że mam jeszcze mniej czasu. Pracuję już 24 godziny na dobę. Codziennie próbuję połączyć mieszkanie z dwójką maluchów i ich, chorobami, problemami, próbuję wybudować dom, prowadzić działalność…rzeźbić. Narastały zaległości w zamówieniach, problemy finansowe, kredyty. Ot i w pewnym momencie w zeszłym roku znowu musieliśmy z żoną zaczyna od nowa…

Dodatkowo nasza kochana władza nie pomogła zbytnio osobom które prowadzą własną działalność i nie są partyjnymi pionkami, więc co kilka miesięcy opłaty oczywiście za prowadzenie firmy automatycznie szły w górę, a ten rok zapowiada się jeszcze ciekawiej.

Ot i jesteśmy dzisiaj. Rzeźbienie stało się moją całkowitą pasją, tworzę codziennie, codziennie staram się pokazywać moje prace. Jednak będąc zupełnie szczerym, mam czas do końca czerwca aby przemyśleć sprawę tworzenia. Osoby, które nie prowadzą działalności może nie wiedzą, ale w tym roku same tylko podatki dla takiej osoby jak ja, będą wynosić prawie 2000 zł i to bez opłacenia księgowej i podatku dochodowego. Czyli czy zarobię czy nie 2000 zł będę musiał oddać Na ZUS, itp. ( dodam że do lekarzy chodzę prywatnie 😃 – Wiecie jak to jest się dostać do specjalisty na NFZ, szybciej samo się zagoi, albo człowiek zejdzie z tego świata, a internista i tak zawsze antybiotyk przypisuje 😃 )

Więc kolejny raz czeka mnie decyzja, czy dalej tworzyć czy nie. Czy podążać tą szalenie trudną drogą, czy wybrać ścieżkę łatwiejszą, lecz mniej wzbogacającą.

Wbrew pozorom moja historia ( jeżeli ktoś z was doczytał, aż do tego miejsca ) nie jest w żadnym razie pesymistyczna. Wszyscy mi powtarzali, że to jest głupi pomysł i bez sensu. „Przecież nie utrzymam się z robienia drewnianych łyżek” Mimo to nadal tu jestem, nadal tworzę, nadal robię wszystko abym nie przestawać. Dzięki tak naprawdę waszemu wsparciu. Cieszy mnie to tym bardziej, że praktycznie wszyscy jesteście tu ze względu na to co tworzę, a to mówi samo za siebie.

Dlatego mam nadzieję, że ta krótka opowieść o mim życiu da wam też kopa do podjęcia ryzyka samemu. Lepiej spróbować i nawet przegrać, niż do końca życia mówić ” co by było gdyby”….

Życzę wszystkim wspaniałego dnia, słonecznego i pełnego optymizmu i chęci przygody.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Translate »
Select your currency
EUR Euro